Świat Magii.
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Sparing Nordezwir vs Ithil

2 posters

Go down

Sparing Nordezwir vs Ithil Empty Sparing Nordezwir vs Ithil

Pisanie by Nordezwir Pią Mar 05, 2010 7:19 pm

10-02-27 napisany przez Nordezwir ID 50
Wszystko to rozgrywa się w koloseum, amfiteatrze Flawiusza gdzie niewolnicy dawniej oddawali swoje życie dla wyuzdanej rozrywki ludzi wyższych w hierarchii. Człowiek z człowiekiem, a nawet ze zwierzęciem, bez szans w walce z tak potężnie uzbrojoną przez naturę bestie. Dzisiaj na polu w kształcie owalu o piaszczystym podłożu stanie dwóch wojów, diametralnie różniących się względem siebie fizycznie jak i na drabinie społeczności. Książę reprezentujący arystokrację, przez złośliwych zwany paniczykiem, prezentujący to co ubogi mieszkaniec pożąda a zarazem nienawidzi. Po drugiej stronie mężczyzna o co najmniej głowę wyższy, szerszy i cięższy. Weteran którego karta historyczna jest...o dziwo pusta. Nikomu nieznany, w ogóle nie rozpoznawalny.
Obj mają do dyspozycji teren o średnicy pięćdziesięciu metrów, z niewielkimi kamieniami usytuowanymi na obrzeżach. Wrzawa się podniosła podrywając obserwatorów z własnych siedzisk, oto właśnie na "scenę" wkraczają dwaj oponenci. Jacyś osobnicy przyjmowali zakłady, wytropiwszy niezły interes. Będą walczyć do pierwszego upustu krwi?

Ithil ID 25 napisał
10-02-28
Amfiteatr Flawiusza zawsze wywoływał w nim ten sam dreszczyk emocji, to samo uczucie wolności i swobody. Wiedział, że czeka go walka, nie byle jaka walka, lecz pojedynek z prawdziwym wojownikiem. Cieszył się... Miał dość ludzi z Areny w miasteczku, którzy gdy tylko pojawiał się na wybiegu znikali mu z oczu, a gdy który walczył, gubił swój miecz po 3 pchnięciach. teraz czekało go coś zupełnie innego, coś co nie zdarzało się często, pojedynek na wysokim poziomie. Wolnym krokiem przemierzał każdy stopień, znał je tak dobrze, uczył się tu walki gdy jego ojciec jeszcze żył. Ten stary głupiec, nie przewidział, że jego synalek wyrośnie na tak żądnego bitki nicponia, który zamiast pilnować rodzinnych interesów ugania się z szablą po lesie, za wilkołakami. Ten to "Paniczyk" wkroczył wreszcie na arenę. Jego ubiór mógł nieco zaskakującym być dla niektórych, którzy pofatygowali się by walkę obejrzeć, jego ciemna koszula, rozpięta nieco, spodnie i buty w podobnym kolorze burzyły nieco powszechnie znany wszystkim obraz wojownika w zbroi. Rozległy się gwizdy, oczywiście to z powodu dzierżonego przez niego stanowiska, nikt przecież nie lubił władzy, lecz on nie słyszał zebranych, był już skoncentrowany i czekał na przeciwnika. Dopiero teraz, dobył swej szabli i trzymając ją skierowaną w dół, spojrzał w miejsce z którego winien oponent jego wyjść.

Nordezwir ID 50 napisał
10-02-28
Okrzyki rządnych rozrywki huczały, wdzierały się w małżowinę uszna podjudzając chęć przedwczesnego starcia stali, jednakże doświadczenie wypisane w spojrzeniu i wplecione siwizna w koński ogon, związany rzemieniem na potylicy, mówiło że ów mężczyzna jest niewzruszony, nie podatny na tak błahe emocje. Arena była niczym w porównaniu z prawdziwym polem bitwy, gdzie nie walczy się dla idei, nie jesteś odpowiedzialny jedynie za własny żywot ale też i podlegająca mu chorągiew, tych co bija się ramie w ramię, ochraniają twoje plecy licząc na wzajemność. Dłoni szorstką przecinały żyły, ona przyzwyczajona była do rękojeści, wyszkolona w partnerowaniu ostrzu. Do wyboru mieli jedną broń, nie namyślał się długo wybrał miecz półtoraroczny. W posługiwaniu się nim został wytrenowany i z nim w grobie chce być złożony. Nie, nie paradował półnagi z rozdartą koszulą. Kaftan z licowanej skóry i tegoż samego materiału karwasze na obu przegubach. Buty porządne, wojskowe, okute żelazem od strony pięty i palców, stawiały kolejno kroki na piaszczystym podłożu, w którym nie jednego krew wsiąkała.
To będzie doskonała zabawa, moment oderwania się od rzeczywistości i przypomnienie lat młodzieńczych, kiedy to zwykłym żołnierzem będąc, w koszarach zdobywał doświadczenie. Oby przeciwnik był wytrzymały, szczęście człowiek a nie jaki elf słaby jak jętka i równie upośledzony manualnie. Ci to tylko długodystansowi, padają w bezpośrednim starciu.
Docierając do centrum areny ocenił sobie aparycyje młodego i przypisał mu przypuszczalne wady i zalety. Wstępnie, bo bez praktyki nie można wnioskować.

Ithil ID 25 napisał
10-02-28
Widząc doświadczonego wojownika wkraczającego na arenę, jego serce przyspieszyło, krew krążyła szybciej, znów poczuł to co czuje człowiek stający do walki... Odrobina strachu, nigdy nie potrafił pozbyć się tej odrobiny lęku przed tym co go czekało, lecz ten lęk był czymś co pozwalało mu walczyć o przetrwanie, tym co podnosiło go na nogi, gdy było już naprawdę źle. Kolejny raz spojrzał na przeciwnika, lecz jego wzrok nie zdradzał nic. Młody chłopak, bo zaledwie 21 wiosen liczył sobie, przeciw weteranowi, uczestnikowi wielu walk. Młody wolnym krokiem ruszył w jego kierunku, lecz miecz miał opuszczony, jak gdyby chciał z nim zamienić kilka słów tuż przed pojedynkiem, przemierzał arenę wolnym krokiem, z niewzruszonym wyrazem twarzy i w niebywałym skupieniu. Nie... Nie miał zamiaru lekceważyć przeciwnika, nigdy tego nie robił, wiedział, że chwila w której zlekceważy stojącego naprzeciw mężczyznę, będzie chwilą jego klęski. Podszedł na odległość 3 metrów od mężczyzny, wrzawa i okrzyki zagłuszały wszystko, lecz wiedział, że z Tej odległości jego głoś dosięgnie jego uszu. Nagle, jego niewzruszony wyraz twarzy zmienił się, przyjazny uśmiech był czymś zadziwiającym w tej sytuacji.
-Do pierwszej krwi. Niech Bogowie mają Nas w opiece.
Po tych słowach, odwrócił się i znów skupienie wkradło się na jego twarz. Wolnym krokiem oddalał się od przeciwnika i przygotowywał do rozpoczęcia walki. Uniósł swoją szablę i przyjrzał się błyszczącej klindze, jego najlepszej i niezawodnej przyjaciółce. Odwrócił się i czekał na znak do rozpoczęcia walki.

Clariece ID 82 napisała
10-02-28
Czy miała ochotę oglądać to całe przedstawienie, które polegało na samym rozlewie krwi, która w tych czasach była aż nazbyt przelewana z byle durnych pobudek żałosnej gawiedzi i wyższych rangą przedstawicieli? Nie miała w gruncie rzeczy wyboru, tudzież starała się przyglądnąć chociażby owym dwóm mężczyzną, którzy chcieli dzisiaj, na owej arenie, zmierzyć się czoło w czoło, miecz w miecz.
Jednym z walczących był sam Książę, który równie dobrze mógł się zająć i lepiej piastować swój urząd, a nie zabawiać mieszkańców i to jeszcze w taki sposób.
Drugi był.. Kojarzyła mordę, lecz nic więcej. Pewnie kolejna osoba, która przewinęła się podczas patrolu po mieście.
Wzruszyła ramionami. Na dzień dzisiejszy zrezygnowała z pełnego ubioru gwardzisty. Wdziała prosty strój, na który składała się bluzka z długimi rękawami, spódnica do kolan, oraz wysokie buty. Do pasa jednak, w razie, gdyby komplikacje jakie zaszył, przypięła pochwę ze swym wiernym rapierem.
Z trybun przeznaczonych dla ważniejszych przedstawicieli miasta, patrzyła na osoby, które za chwile jęły rozlać swoją krew tutaj.
- Na święte Bóstwa krainy, walczcie prawie i bez żadnych pomniejszych wykroczeń. Walkę wygra ten, który ledwo na nogach będzie się słaniał. - Zaczęła głośno. -Jeśli takowy upadnie, drugi go nie ma prawa dobić! Sam fakt, iż opadnie z sił, będzie dlań hańbą. - Spoglądała czujnie ma dwóch mężów. - Walkę uznaję za rozpoczętą.
Usunęła się w cień. Cała gawiedź zebrana ryknęła głośno ucieszona. Krwiopijcy zasrani.

Nordezwir ID 50 napisał
10-02-28
Czekał aż książę się dostatecznie zbliży, ciekawym będąc tego co najwidoczniej miał do powiedzenia. Młody i jurny, pewnie także zawzięty i uparty jak osioł...napotkał wielu mu podobnych na akademii, reprezentowali wyższą szkołę i nadmiernie się z tym afiszowali, myśląc że połknęli już wszystkie rozumy, że się naumieli. Jednak serce i wola walki to tylko połowa sukcesu, czy pokaże coś więcej niż tylko popisowe wywijanie szabla jak witką łozową? Czas pokażę, pewnym jest jednak to że w żaden sposób berserker nie ma zamiaru dawać mu fory. Nordezwir niespiesznie wsparł przegub na głowicy półtoraka wyprofilowanej na hybrydę lwa i smoka, zaś dłoń swej prawicy spoczywała na jelcu oręża wbitego prostopadle w ziemie. Twarz mężczyzny niczym kuta w litym skale, dzieła takowego nie powstydził się by żaden z kamieniarzy, oaza spokoju, co najwyżej lekkiego znużenia. Słysząc jednak bajędy o bogach, brwi najeżył w poirytowaniu gdyż w jego mniemaniu bóg nie istnieje, a przynajmniej nie mieści się w powszechnie znanym panteonie. Spojrzeniem pobieżnie potraktował gwardzistkę, wspominając jej słowa "Walkę wygra ten, który ledwo na nogach będzie się słaniał. " Chyba chodziło o tego kto dłużej się nań utrzyma.
Poruszył głową w lewo to w prawo, chrupnęło w kościach wracających na swoje położenie. Na koniec splunął na ziemię co miało w wolnym tłumaczeniu znaczyć że te ich bóstwa ma w głębokim poważaniu.
- Niech się stanie wola nieba, z nią się zawsze zgadzać trzeba...- Kpina przezeń przemawiała? Nie inaczej. W dłoń pochwycił rękojeść pewnie zaciskając nań dłoń, nie poczynając weń większego napięcia. Zasada jaskółki prawiła od wieków że uchwyt winien być pewny coby zwierze nie wymknęło się jednak niezbyt mocny by ptaka w dłoni nie zgnieść. Z racji wzrostu, pochylił się do przodu, by cios najwyższy jaki mógł by wymierzyć, nie sięgał wyżej niż karku młodziana. Nie poczynił ruchu, ukłonił się przed majestatem księcia, tak jakby obecnie znajdowali się w sali audiencyjnej a nie na polu bitewnym. Następnie gestem zapraszał, aby uczynił mu waszmość tą satysfakcję i rozpoczął podrygi.

Clariece ID 82 napisała
10-02-28
Ze zniecierpliwienia zaciskała palce dłoni. Guzdrali się, strasznie guzdrali ichmoście.
Nigdy jeszcze nie przemawiała przy takiej publice i miała w głębokim poważaniu, czy jej to wyszło, czy słowa pomieszała, czy nie. Odrzuciła włosy do tyłu i czekała na ruchy mężczyzn. Ten potężniejszy chociaż zaczął się przygotowywać do walki, chociaż tyle, wdzięczna mu za to była.
Stała przy filarze, na trybunie, opierając się o niego leniwie. Wzrok miała bardzo dobry, więc spokojnie wychwyci wszystko, co by poszło nie tak podczas tej cholernej walki.
Ludzie zaczęli się nerwowo kręcić w miejscach, oczekiwali na szybszy początek, na natychmiastowy rozlew krwi, na dreszczyk emocji. Najchętniej ujrzeliby tutaj rzeź w wykonaniu owych dwóch, którym zachciało się bawić z ostrzem w dłoni.
Takim to powinno się odbierać owe zabaweczki. Do niczego dobrego to raczej nie prowadzi. Po co mają się okaleczać? Spory, czy inne waśnie lepiej przy wódce rozsądzić, niźli na arenie, ku uciesze mieszkańców.
Zastanawiające było to, iż tak się tym fascynowali. Czy życie samo w sobie nie było trudne i naszpikowane adrenaliną, że potrzebowali jeszcze takich bodźców? Głupcy.

Ithil ID 25 napisał
10-02-28
Był gotowy, zamknął oczy jeszcze na ułamek sekundy aby zebrać myśli i opracować plan działania. wiedział, że w rywalizowaniu na siłę nie ma szans, będzie musiał popisać się zręcznością i szybkością. Nie bardzo wierzył, że wyjdzie z pojedynku bez szwanku, mało prawdopodobne było też, że weteran da się pokonać. Nie przejmował się tym, ważna była chwila i emocje, które jej towarzyszyły. Uniósł miecz i ruszył w kierunku przeciwnika, każdy krok był coraz szybszy, był już o krok, zamarkował cięcie z prawej strony, wykonał pół obrotu i usiłował ciąć z prawej na wysokości ramienia.

Nordezwir ID 50 napisał
10-03-01
Wiedział że młody zacznie tańczyć i silić się na piruety, jego jednak zasada była prosta - najmniej zbędnych ruchów, by w odpowiednim momencie mieć na tyle dużo pokładów energii by zainwestować w pewny ruch czyniący szkodę przeciwnikowi. Antracyt źrenic śledził punkt na twarzy oponenta zwany trzecim okiem, miękkim przejściem układu twarzoczaszki z chrząstką nosową, pamiętała jednak że osobnik jest tylko elementem krajobrazu. Wyraz obojętny twarzy sprawiał iż mężczyzna wydawała się enigmatyczna, nieobliczalna. Nie planował gdyż nigdy nie jest się w stanie na dłuższą metę przewidzieć reakcji napastnika na więcej niż dwa posunięcia w przód, a już na pewno nie da się odczytać ruchu uprzedniego zwarcia oręża. I o to Nordezwirowi chodziło, by księciunio pokazał sztukę w swym mniemaniu, najwyższych lotów.
W miarę zmniejszającej się menzury miedzy mężczyznami, upłynęła dostateczna ilość czasu by berserker mógł przygotować się na ewentualności. Na pierwsze cięcie odpowiedział parowaniem miękkim, przy tak krótkim dystansie nie pozwolił by na dokonanie półobrotu - czas poświęcony na niego, ten ułamek sekundy równy trzem trzepnięciom motylich skrzydeł, mógł przesądzić o końcu walki w momencie okazania pleców przez młodziana. Miast tego naparł by łokciem w głowę, jeżeli jednak okrętka dojdzie do skutku, noga wykroczne wysunięta w przód, ustawiona bokiem do przeciwnika, pozwoli na przyjęcie pozycji blokującej natarcie górne sposobem dolnym z odpowiednim wymachem coby łapki jak i samego księcia siłą pchnąć w tył. Tedy to zawróci ostrze na ósemkę i przejdzie do ofensywy, ponawiając cięcie ukośne dolne lecz z lewej a nie prawej strony.

Clariece ID 82 napisała
10-03-04
//Tere-fere... Nie bić, jak coś sknocę... Postaram się być obiektywna i nikogo nie faworyzować ;d
Rzucać czy też tam żucać kostką nie będę, musiałabym podkosić pewnej osobie, poza tym... Bez sensu troszku.
Piszcie ładnie, może to jakoś na plus wyjdzie i będzie mi łatwiej stwierdzić, kto na mordkę padnie, a kto wygra...
I kolejeczka idzie prosto : Ithil, Nordzik i ja...
Poza tym, nie piszcie zbyt rozbudowanych zdań i starajcie się trzymać jednego, bo potem [może to dlatego, że późno] nie mogę sobie, ni cholery, wyobrazić tego, jak to ma być…
Tyle, więcej mi się bazgrać nie chce...//

Kiedy młodzik zaczął odprawiać swoje harce, tłum ryknął, sycąc się już takim ożywieniem jednego z mężczyzn stojących na arenie. Ithil wprowadzając swój zamiar w czym, postawił na nogi całą widownię. A to był tylko ułamek sekundy, kiedy jego ostrze miało zamiar uszkodzić prawe ramię swojego przeciwnika, ten jednak, co tłum przyjął z głośnym jękiem, odparował cięcie.
Widać było, iż doświadczenie przez jego postawę w owej szalonej walce, przemawia. Mógł w każdej chwili na księcia się rzucić, kiedy ten tylko odsłonił swój tył. Było to nierozważne posunięcie ze strony Ithila, jednakże, kto by go tam wiedział, co planuje przez to?
Działanie Nordezwira było lepiej przewidziane, jednakże nie doszło do skutku. Kiedy to przyjął pozycję, co by odeprzeć atak młodzieńca, nie stanął na tyle mocno, co by się mógł zaprzeć do końca, tym samym Ithil niemalże trafił we wcześniej mierzony cel, jednakże berserker cofnął się, co nieomal spowodowało wywrócenie się księcia, jednakże zdołał utrzymać równowagę i czym prędzej odwrócił się w stronę przeciwnika.
Widownia sama nie wiedziała, jak ma zareagować na ten „wyczyn”. Niektórzy wrzeszczeli ile tylko sił w płucach mieli, inni zaś gwizdali i wyrażali swoje niezadowolenie, poprzez liczne wiązanki przekleństw, jakie im się na usta ciskały. Cóż, jeszcze się taki nie narodził, co by wszystek dogodził.
Nordezwir
Nordezwir
Karczmarz.

Liczba postów : 52
Join date : 27/02/2010
Age : 40
Skąd : to masz?

Powrót do góry Go down

Sparing Nordezwir vs Ithil Empty Re: Sparing Nordezwir vs Ithil

Pisanie by Ithil Quilleth Sob Mar 13, 2010 7:47 pm

Odbił się od przeciwnika niczym od wielkiego kamiennego muru, lecz spodziewał się, że tak stać się może. W jego głowie zaczął układać się nowy plan działania, poznał już podstawowe cechy przeciwnika i czas nadszedł by naprawdę tą walkę rozpocząć. Przez chwilę w jego głowie pojawiła się myśl, że nierozważnym swym posunięciem mógł właśnie przegrać walkę, ale w jego systemie wartości, zwycięstwo nie było na piedestale, liczyła się dobra zabawa i widowisko, nie jakaś nędzna szopka, którą odgrywają gladiatorzy na arenie, to było coś innego, chciał by walka była taką, jaką nieczęsto widuje się na arenach takich jak ta. Spojrzał na beznamiętną i nie wyrażającą żadnych emocji twarz przeciwnika i zastanowił się przez chwilę co naprawdę kryję się pod tą maską, myślenie przerwał ryk tłumu domagającego się krwi. Tym razem spokojnie ruszył w kierunku przeciwnika, każdy jego krok był przemyślany, podszedł dość blisko i już nie uciekając się do sztuczek uderzył z prawej strony, mocno kręcąc szablą i usiłując ciąć ramię przeciwnika, tuż powyżej łokcia.
Ithil Quilleth
Ithil Quilleth
Lord.

Liczba postów : 24
Join date : 22/02/2010
Age : 32
Skąd : Toruń

Powrót do góry Go down

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach